KwiecieĹ
NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO 2011
«Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi» (Łk 24,34)
CIERPIENIE, NADZIEJA, ZBAWIENIE
Nie należy bagatelizować cierpienia. Sama śmierć nas przeraża, bowiem kończy ziemski etap życia – pozostawiając wszystkich i wszystko, zamykamy ten nasz ziemski epizod. Może i tak by było, gdyby nie Miłość. To ona sprawiła, że Jezus Zmartwychwstały pokazał nam, że to nie koniec, lecz dopiero początek drogi. Przychodzimy na ten świat pełni ufności i radości. Potem poznajemy smutek, płacz, rozczarowanie. Skąd to się bierze?
W Sakramencie Chrztu otrzymujemy wiarę, nadzieję i miłość, ale z upływem czasu powoli zatracamy cechy nierozerwalnie związane z tymi cnotami. Święta Zmartwychwstania Pańskiego to święta radosne, pełne nadziei, mimo przygnębiającego, smutnego trzydniowego prologu – wstępu do wydarzenia nie mającego swego odpowiednika w świecie i w czasie. Ostatnie trzy dni smuciliśmy się, przeżywając cierpienia fizyczne i psychiczne, którymi był On doświadczany. Ale musimy pamiętać, że to nie było łatwe przejście, że to nie był epizod, lecz najważniejszy moment pobytu Boga na ziemi. W Dziejach Apostolskich słyszymy: „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków.” (Dz 10,40-41). Kim jesteśmy? Dzieje nas uczą, że świadkami Zmartwychwstania Zbawiciela, ale poza tym jesteśmy samoistnymi elementami przyrody, dziećmi Bożymi będącymi pod opieką Boga Ojca. Święty Paweł w Liście do Kolosan poucza nas i daje wskazówki: „Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu.” (Kol 3,2-3) Właśnie te słowa mają za zadanie wzbudzić w nas radość, pogłębić naszą wiarę, przypominając, że poprzez poświęcenie się Jezusa Chrystusa także i my osiągniemy nasze przeznaczenie, jak nam obiecał Bóg Ojciec. Dziś przyjęcie faktu, że Pan Zmartwychwstał, nie przedstawia dla nas żadnego problemu. Wierzymy w Zmartwychwstanie, jesteśmy o nim wręcz przeświadczeni. Możemy jednak zapytać, co oznacza dla nas „codzienne zmartwychwstanie”, tzn. powstawanie do nowego życia. Prawda ta nadaje sens naszej wierze. Chrystus żyje – On nie jest postacią, która przeminęła. Jezus to Emanuel – Bóg z nami. Trwa w swoim Kościele, w jego sakramentach, w jego liturgii, w jego nauce i całej jego działalności. Także w naszym codziennym, szarym życiu, w miejscu, w którym jesteśmy, na wszystkich ziemskich drogach możemy spotkać Chrystusa. Trzeba nam tylko chcieć zobaczyć Go wychodzącego nam na spotkanie w naszych braciach – ludziach. Bądźmy więc dla wszystkich bardziej wyrozumiali, dajmy naszym bliźnim więcej naszego czasu. Niech Boża Miłość nas łączy.
Jezu Chryste Zmartwychwstały, dziękujemy Ci za Twoje Świadectwo, za naukę, za Miłość. Prosimy, pozwól nam zrozumieć ogrom Twojego Poświęcenia dla nas, będących prochem marnym. Uczyń z nas fundament Twojego Kościoła.
VI NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU – NIEDZIELA PALMOWA 2011
„Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.” (J 11,26a)
Odpowiedzialność, miłość i posłuszeństwo
Niedziela Palmowa, w czasie której wspominamy triumfalny wjazd Chrystusa do Jerozolimy, jest jakby świątecznie przystrojoną bramą wprowadzającą nas w Wielki Tydzień. To tydzień Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, tydzień, w czasie którego kościół kieruje nasze myśli i serca, nasze spojrzenia na Krzyż. Jest to Krzyż wiary i nadziei, Krzyż Odkupienia człowieka i świata. Niedziela Palmowa przypomina nam wstrząsające wydarzenia: z jednej strony możemy podziwiać triumfalny wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, z drugiej strony śledzimy tragedię Wielkiego Piątku.
A jednak stało się, rozpoczął się proces powrotu człowieka do Boga. Dzięki Chrystusowi nasze usynowienie nabrało wyrazistości i realności. I to trwa do dziś. Historia, którą poznajemy poprzez czytania z Pisma Świętego, uczy nas realizmu chrześcijaństwa, uczy nas wyczekiwania na to, co ma się zdarzyć, a jednocześnie uczy nas pokory i miłości. To, co dzisiaj przekazują nam czytania, a szczególnie Ewangelia, to obraz wielkiej tragedii, a zarazem wielkiego poświęcenia Jezusa. To obraz brutalności i obłudy tłumu, a z drugiej strony cierpienia Syna proszącego o zbawienie świata, Matki, na wpół przytomnej z żalu i bólu, uczniów, którzy prawie z obłędem w oczach są świadkami śmierci Jezusa. A równocześnie jest to moment narodzin Zbawienia dla całej ludzkości. Ewangelia uczy nas także tego, jak Jezus Chrystus określił Eucharystię – nasz pokarm i bilet do życia wiecznego: „bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego».” (Mt 26,28-29). Wprowadzając nas już bezpośrednio w klimat Wielkiego Tygodnia, Ewangelia relacjonuje przebieg całego Misterium Męki i Śmierci Pana Jezusa, na każdym kroku podkreślając olbrzymi ciężar odpowiedzialności. Przyjęcie śmierci krzyżowej za nasze grzechy, a w rezultacie nasze Zbawienie, wynika z wielkiej Miłości do nas, ludzi, i z nadzwyczajnego posłuszeństwa wobec Boga Ojca. To posłuszeństwo widoczne jest w każdej chwili, począwszy od sądu, poprzez biczowanie, drogę na Golgotę, aż do Śmierci na Krzyżu. Trzeba, byśmy zapamiętali trzy ważne słowa: odpowiedzialność, miłość i posłuszeństwo, które spowodowały tak niesamowity zwrot w życiu całej rodziny ludzkiej, zmieniły porządek historii, odmieniły nasz los. Warto się nad nimi zastanowić w przededniu Wielkiego Tygodnia.
Jezu Chryste uwielbiany, a później wyszydzany i ukrzyżowany, pozwól nam pojąć ogrom Twojej odpowiedzialności, miłości i posłuszeństwa, byśmy mogli zrozumieć Twoją śmierć Krzyżową, czekali na Twoje Zmartwychwstanie, a w konsekwencji na Paruzję.
V NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU 2011
„Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.” (J 11,26a)
Wierzyć, by żyć
Wydaje nam się to nieprawdopodobne. Przecież nasze ziemskie życie to pasmo udręk, chorób, nieprzyjemności, kłopotów. Więc jakże to możliwe, by nagle to nasze sponiewierane życie zmieniło się w wymarzony raj, w którym wszystko jest miłością, dobrem i radością? I tak dochodzimy do problemu wiary. Wiara jest nam potrzebna nie tylko do tego, by tu na ziemi żyć godnie, ale również po to, by żyć w wieczności, w komunii z Bogiem, ofiarowującym nam tak wiele za tak niewiele. On tylko domaga się od nas Miłości.
Gdybyśmy potrafili, jak prorok Ezechiel, zrozumieć słowa Boga, które płyną do naszych serc i dusz, pojęlibyśmy tę wielkość, która w naszą małość pragnie wlać radość i otuchę. „Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam»” (Ez 37,14). Czy zastanawiając się nad usłyszanymi słowami potrafimy dostrzec głębię tej obietnicy? Święty Paweł w Liście do Rzymian wyraźnie nam tłumaczy, że nie odczytując woli Boga, sami skazujemy się na zatracenie i śmierć bez wiary i bez Chrystusa. Bowiem „Jeżeli ... Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu, duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia.” (Rz 8,10) Ważnym momentem w dzisiejszych czytaniach jest dialog Pana Jezusa z Martą przy grobie Łazarza. Pan Jezus czyni wiarę warunkiem swego zbawczego działania. Mówi: „Ja Jestem Zmartwychwstaniem i Życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby umarł żyć będzie.” I pyta Martę: ”Wierzysz w to?”. „Tak Panie! Ja mocno wierzę” – odpowiada Marta. To samo pytanie zadaje Pan Jezus każdemu z nas. Jaką usłyszy odpowiedź? Czy uświadamiamy sobie z całą mocą, że wiara w Chrystusa jest warunkiem życia wiecznego? Słuchając z uwagą Słowa Bożego dostrzegamy, że Pan Jezus dokonując znaków i cudów działał zawsze własną mocą, we własnym imieniu, ale równocześnie w najgłębszym zjednoczeniu z Ojcem. Jego relacja z Bogiem Ojcem jest niepowtarzalna. Pan Jezus wie, że zawsze będzie wysłuchany i że przez Niego Ojciec objawia swą chwalę, nawet wtedy, gdy ludzie w to wątpią i muszą być przez Niego przekonywani. Dzięki temu szczególnemu porozumieniu Pan Jezus występuje jako ten, który objawia Ojca. Tę tajemniczą wzajemną więź znajdujemy także w opisie sceny wskrzeszenia Łazarza. Wyjście Łazarza z grobu obudziło wiarę wielu tam obecnych. Jakie myśli wywołuje w nas to zdarzenie? Czy także budzi krzepiącą pewność nieśmiertelności?
Panie, pozwól nam usłyszeć i zrozumieć prawdę, którą nam codziennie przekazujesz, pozwól nam zrozumieć Twoje słowa codziennie do nas kierowane.
IV NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU 2011
„Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu...” (J 9,41b)
Patrzeć, by zobaczyć
Czy mamy oczy zdrowe, czy nosimy okulary, to zawsze wzroku używamy, by dojrzeć to, co przyciąga, zachwyca lub bulwersuje. Oczy przekazują nam obrazy, które pozostają w pamięci jako nasza mapa życia. W takim razie jak postrzegamy Boga? Oczyma, wyobraźnią czy sercem? A może wszystkimi zmysłami?
Jak zobaczyć kogoś niewyobrażalnego, transcendentnego? Można Go „zobaczyć” tylko sercem, a nie oczyma. Właśnie na tym polega nasza wiara. Bowiem „widzimy” Boga tylko sercem i duszą. Właśnie o takim spojrzeniu, Boskim, mówi cytat z księgi Samuela, dotyczący wyboru Pomazańca Bożego, nowego Króla upatrzonego przez Pana: «Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce». (Sm 16,7). Adam Mickiewicz w swoim wierszu użył zwrotu, który mógłby się identyfikować z powyższym cytatem: „Miej serce i patrzaj w serce”, bo właśnie serce i dusza to nasze oczy zwrócone na Boga – serce to miłość, a dusza to uwielbienie Boga za Jego poświęcenie, za Jego miłość, za opiekę nad nami, wreszcie za ciągłe wybaczanie naszych przewin. Szczegółowo tłumaczy to święty Paweł w liście do Efezjan: „Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości! Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. Badajcie, co jest miłe Panu.” (Ef 5,8-10). Można się tutaj pokusić o rozbiór semantyczny: światłość to nasze przylgnięcie do Pana dzięki Chrztowi świętemu, zaś prawość i sprawiedliwość to oczekiwania Boga wobec nas w kwestii postępowania w życiu, we wspólnocie i Kościele. Światłości dostępujemy dzięki Chrystusowi, który jest samą Prawdą, a wobec tego światłością naszego życia. Ewangeliczne uzdrowienie niewidomego to kolejna nauka, nie tylko dla faryzeuszy współczesnych Chrystusowi, lecz również dla nas – to nauka pokory i wypełniania tego, czego od nas wszystkich bez wyjątku oczekuje Bóg. Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi».(J 9,39). Możemy tylko prosić: Panie, spraw, byśmy przejrzeli.
Panie, daj nam zrozumieć prawdę, którą Jesteś, byśmy mogli przejrzeć na oczy naszego serca i duszy i ofiarować Ci miłość tak obficie nam przez Ciebie ofiarowaną.
II NIEDZIELA WIELKANOCNA 2010 DOBREGO PASTERZA
„Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je.” (J 10,27a)
My i Bóg
Dzisiejsze czytania wpisują się w przeżywanie ostatniego tygodnia, wpisują się, jednocześnie przybliżając nam świadomość opieki samego Boga. Dają nam również nadzieję naszej przyszłości, naszego jutra.
Opisane w Dziejach Apostolskich wydarzenia z udziałem Świętego Pawła mówią nam o sprawach zasadniczych, o których niby wiemy, ale jednak czasami zapominamy. Dowiadujemy się, iż sprawą najważniejszą z punktu widzenia naszej wiedzy i świadomości religijnej jest to, by „Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju.” (Dz 13,49). To właśnie Ono powinno nas prowadzić. Ale mamy też zapowiedź czasów ostatecznych w Apokalipsie Świętego Jana, czasów, które wszystkich nas czekają. W kontekście wydarzeń z ubiegłego tygodnia, wydarzeń pełnych żalu, płaczu, smutku, mamy nadzieję spotkania Pana na końcu naszej drogi, mamy nadzieję, że znajdziemy się wśród tych, „którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili.”(Ap 7,9d), a żal, smutek „i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu.” (Ap 7,17d). Dzisiaj mamy świętować Niedzielę Dobrego Pasterza. I mimo łez, mimo smutku powinniśmy się cieszyć z tego, iż nad nami czuwa Dobry Pasterz mówiący do nas: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne.” (J 10, 27-28). Żałoba i smutek pozostaną w naszych sercach po stracie, jakiej doznaliśmy, ale miejmy w pamięci wyżej zacytowane słowa naszego Pana. Bóg Ojciec czuwa nad nami, Jezus Chrystus chroni nas w jedności z Ojcem, gdyż, jak sam powiedział: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy.” (J 10,30).
Jezu Chryste, nasz Dobry Pasterzu, ogarniaj nas Swoją opieką, wspieraj nas swą łaską, byśmy zawsze byli gotowi na spotkanie z Tobą.
III NIEDZIELA WIELKANOCNA 2010
„Pójdź za Mną!” (J 21,19d)
Kto Ty jesteś?
Dzieje naszego życia są tak zagmatwane i pokręcone, że najwspanialsza książka i najlepszy serial nie oddadzą wydarzeń, które przychodzi nam przeżywać. Nasza radość miesza się z bólem, śmiech ze smutkiem. Jedyną nadzieją jest przeżywanie okresu Wielkanocnego, pamiątki ZMARTWYCHWSTANIA naszego Pana, Jezusa Chrystusa, zwłaszcza teraz, gdy wstrząśnięci jesteśmy tragedią, którą przeżyliśmy w ostatnim tygodniu. Śmierć dostojników naszego państwa w konfrontacji ze świętami pełnymi radości, a właściwie nie konfrontacji, a jakby ciągłości przeżywania.
Nawet dzisiejsze teksty Liturgii Słowa otwierają nasze dusze ku zrozumieniu tego, co było, co nas czeka, co nadchodzi. Słowa jakże znamienne: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29a) pomagają nam rozumieć, w jaki sposób kroczyć ku Bogu. „Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni.” (Dz 5,32a), posłuszni, by pojąć, czego od nas oczekuje Bóg, by przyjąć z pokorą to, co nam ofiaruje. Apostołowie wstrząśnięci wydarzeniami trwali w grupie, której przewodził św. Piotr. Nie rozumiejąc sytuacji, w jakiej się znaleźli, postanowili zrobić coś, co potrafili, czego nauczyli się, żyjąc jako prości ludzie – łowić ryby. Nie spodziewali się wydarzeń, które potem nastąpiły, ani spotkania, które okazało się tak ważne. Trzecie spotkanie z Jezusem Chrystusem obfitowało w wyznania, które wywarły decydujący wpływ na dalsze losy nie tylko Piotra, ale i pozostałych Apostołów. Wyznanie przez Piotra miłości do Jezusa – trzykrotne, jak trzykrotne zaparcie się przed śmiercią krzyżową – zadecydowało o jego przyszłości. Polecenie Jezusa „Paś owce moje!” (J 21,17b) to określenie przyszłej działalności Piotra, ale zaraz po nim następuje zapowiedź, w jaki sposób zakończy swoje życie: „inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz” (J 21,18b). Pytanie w podtytule nie zostało użyte przez uczniów, ale ciągle pobrzmiewa w naszych myślach. Dlatego też wczytując się w słowa Pisma Świętego, utożsamiajmy się z uczniami spotykającymi Zmartwychwstałego, aby sobie uświadomić, że zawsze i w każdym momencie powinniśmy być gotowi na spotkanie. A na to, co nam przynosi życie, spróbujmy patrzeć przez pryzmat wyznania miłości Jezusowi i Jego zaproszenia „Pójdź za Mną!” (J 21,19d).
Jezu Chryste Zmartwychwstały, wesprzyj nas swą łaską, byśmy zawsze byli gotowi na spotkanie z Tobą.
II NIEDZIELA WIELKANOCNA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO 2010
" Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni, i żyjący.” (Ap 1,17-18)
Dwóch Adamów?
Tydzień temu cieszyliśmy się ze Zmartwychwstania Pańskiego. Ale czy zastanowiliśmy się nad faktem obecności pośród nas samego Boga? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak poniżył się, stając się człowiekiem? Jak bardzo poprzez nauczanie i Ewangelizację naraził się Sanhedrynowi, że skazali go na śmierć, i to tę najpodlejszą, przez ukrzyżowanie?
Czy to, co się stało, było kaprysem, zachcianką popróbowania cierpienia? Czy raczej była to następna próba Boga wobec ludzi? Otóż wybieram wersję trzecią, tzw. plan C. Bóg powziął ten plan w Swym Niezmierzonym Miłosierdziu, które daje nam życie, pozwala na uzdrowienia, jak opisane zostało w Dziejach Apostolskich: „Wynoszono też chorych na ulicę i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich.” (Dz 5,15). Pragnienie zdrowia i życia normalnego potęgowało wiarę w cuda i w miłosierdzie. Bóg na początku czasów stworzył świat, stworzył rośliny i zwierzęta, wreszcie stworzył człowieka, nazywając go Adamem. Ale nasz protoplasta uległ pokusom szatana, został wypędzony z raju i obciążony grzechem, który przylgnął do każdego z nas. To dzięki Sakramentowi Chrztu, włączeni w Kościół, możemy podążać drogą do Boga. Jednakże gdyby nie Miłosierdzie Boże, zsyłające nam Jezusa Chrystusa, bylibyśmy w dalszym ciągu pod panowaniem podstępnej siły diabelskiej. Śmierć Jezusa, potem Jego Zmartwychwstanie otworzyło nam drogę ku Zbawieniu, ku powrotowi do Ojca – Boga, poprzez ten fakt zostaliśmy usynowieni. Jezus w momencie wypełniania swojego dzieła stał się drugim Adamem, stał się Tym, który na końcu czasów powróci, by nas wszystkich objąć swoją Wielką Miłosierną Miłością. Jak sam mówi Świętemu Janowi w Apokalipsie „Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani.” (Ap 1,18). Trzecim ważnym obrazem Bożego Miłosierdzia są słowa, które Jezus skierował do swojej Matki i swego ucznia. „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.” (J 19,26-27). Tymi siedmioma słowami wszystkich nas oddał w miłosierną opiekę swej Matce, by ona u Boga wyjednywała dla nas Miłosierdzie. Mamy dzisiaj dwa tematy, które dotyczą nas osobiście od urodzenia aż do śmierci: jeden to postać dwóch Adamów – od grzechu po Zbawienie, a drugi to Miłosierdzie Boże związane z Sakramentami ustanowionymi dla nas, byśmy, oczekując Paruzji, mieli w sobie radość i nadzieję obcowania w życiu przyszłym z Bogiem.
Jezu Chryste Zmartwychwstały, udziel nam swojego Miłosierdzia, abyśmy z wiarą i nadzieją oczekiwali spotkania z Tobą w miłości.
NIEDZIELA WIELKANOCNA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO 2010
" Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń…Ujrzał i uwierzył.” (J 20,8)
Życie i śmierć, śmierć i życie
Przychodzimy na ten świat pełni ufności i radości. Potem poznajemy smutek, płacz, rozczarowanie. Skąd to się bierze? W Sakramencie Chrztu otrzymujemy wiarę, nadzieję i miłość, ale z upływem czasu powoli zatracamy cechy nierozerwalnie związane z tymi cnotami. Dlaczego? Bo żyjąc tutaj, często zapominamy o naszym przeznaczeniu, o naszej drodze.
Tutaj, na ziemi, kołaczemy się pomiędzy życiem i śmiercią, pomiędzy zwycięstwami i porażkami, nie zastanawiając się nad źródłami, nad przyczynami tego stanu rzeczy. Tylko czasami, odwracając swój wzrok wstecz, zauważamy, że nasze niektóre decyzje były właściwe, ale…zostały podjęte nie w wyniku naszych przemyśleń, lecz dlatego, że podporządkowaliśmy się słowom wypływającym z naszego serca, słowom, które w nasz umysł, w nasze serce, w naszą duszę wkłada Bóg. Ale dzisiaj przecież jest dzień radości, dzień nowego życia, Zmartwychwstania Pańskiego. Pan poprzez swój powrót pokazuje, co nas czeka po przejściu z jednej formy życia do drugiej, pod jednym wszakże warunkiem, a mianowicie pod warunkiem zrozumienia WIARY, NADZIEI i MIŁOŚCI. Nadzieją napełniają nas słowa św. Piotra: „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu. On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych.” (Dz 10,40-42). Nadzieja, dobrze ugruntowana nadzieja dodaje nam sił do walki z codziennymi trudnościami i nie pozwala nam zapomnieć o ostatecznym celu naszej walki. Słowa, które dzisiaj docierają do nas poprzez Liturgię Słowa Bożego, wzbudzają w nas radość, pogłębiają naszą wiarę, przypominają nam, że dzięki poświęceniu się Jezusa Chrystusa i my osiągniemy nasze przeznaczenie, czyli to, co nam obiecał Bóg Ojciec. „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.” (Kol 3,3-4) Dzisiejsza Ewangelia to skierowane do nas słowa nadziei, które mają nam przypomnieć zasady wiary w Chrystusa, ułatwić zrozumienie tego, co Mu zawdzięczamy i co zyskujemy dzięki Jego poświęceniu. Mimo, iż kobiety, które odkryły brak ciała w grobie, i uczniowie „nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych.” (J 20,9), to jednak w ich sercach zajaśniała nadzieja na spotkanie Pana.
Jezu Chryste Zmartwychwstały, udziel nam łaski, abyśmy nie zapominali Twojego poświęcenia, Twojej Śmierci Krzyżowej i zapowiedzianej Paruzji. Pozwól nam z wiarą i nadzieją oczekiwać spotkania w miłości.
NIEDZIELA PALMOWA
„aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych...” (Flp 2,7)
PRZEWIDZIANE, ZAPOWIADANE, A JEDNAK NIESPODZIEWANE
W najstarszych pismach, proroctwach, księgach zapowiadano Jego przyjście. Wiele pokoleń nie doczekało się tego faktu, wielu za to, że uwierzyli, zginęło, zostało pomordowanych, ale też wielu powątpiewało, wręcz wyśmiewało tych, którzy czekali i wierzyli. W końcu nastąpił ten moment, z dawna oczekiwany. Jedni postrzegali to jako rewolucję, inni jako narodziny Proroka.
To oczywiste, że znaleźli się i tacy, którzy nawet jednego słowa nie słyszeli o przepowiadanym przyjściu. Ci, którzy znali proroctwa i przepowiednie, także różnie reagowali. To specyfika mentalności człowieka: musi się przekonać, aby uwierzyć. A jednak stało się, rozpoczął się proces powrotu człowieka do Boga, dzięki Chrystusowi nasze usynowienie nabrało wyrazistości i realności, i tak trwa do dziś. Historia, którą poznajemy poprzez czytania z Pisma Świętego, uczy nas realizmu chrześcijaństwa, uczy nas wyczekiwania na to, co ma się zdarzyć, a jednocześnie uczy nas pokory i miłości. To, co dzisiaj przekazują nam czytania, a szczególnie Ewangelia, to obraz wielkiej tragedii, a zarazem wielkiego poświęcenia Jezusa. To obraz brutalności i obłudy tłumu, a z drugiej strony cierpienia Syna, proszącego o zbawienie świata, Matki, na wpół przytomnej z żalu i bólu, uczniów, którzy prawie z obłędem w oczach są świadkami śmierci Jezusa. A równocześnie jest to moment narodzin Zbawienia dla całej ludzkości. Nie zapominajmy nigdy, za jaką cenę wykupił nas Chrystus z niewoli śmierci i grzechu!
Panie, wybacz nam nasze grzechy, przez które wielokrotnie w naszym życiu Cię krzyżujemy... pomóż zrozumieć Twoje Poświęcenie i Miłość, która nas doprowadzi do Boga, przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.
NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO
„... wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu.” (Łk 24,30-31)
WIARA, MIŁOŚĆ, POZNANIE
Nasza wiara budowana jest przez naszą miłość do tego, w co wierzymy, przez poznawanie zasad, w które wierzymy. Wiara też nas utwierdza w tym, że nasze poznanie kroczy we właściwym kierunku. A miłość to dobro, którego doświadczamy i którego udzielamy tym, którzy razem z nami idą tą jedyną i słuszną drogą.
Masło maślane? Nie, to prawda, która nas utwierdza w naszej przyszłości, którą budujemy, idąc drogą wyznaczoną nam przez naszych rodziców, przez chrzest, a głównie przez Boga, którzy nas umiłował. Chcąc być z nami, zesłał Zbawienie przez Syna Swojego. Jego nauki, życie są dla nas budujące, kształtują naszą świadomość i osobowość. Ale Jego cierpienie i śmierć to nasze drzwi do życia wiecznego, do wiecznej szczęśliwości. Nie należy bagatelizować cierpienia, sama śmierć nas przeraża, bowiem kończy ziemski etap życia – pozostawiając wszystko i wszystkich, zamykamy ten nasz ziemski epizod. Może i tak by pozostało, gdyby nie Miłość. To ona sprawiła, że Jezus Zmartwychwstały pokazał nam inną alternatywę, pokazał, że to nie koniec, lecz dopiero początek drogi. Ostatnie trzy dni smuciliśmy się, przeżywając cierpienia fizyczne i psychiczne, którymi był On doświadczany. Ale musimy o tym pamiętać, że to nie było łatwe przejście, że to nie był epizod, lecz najważniejszy element pobytu Boga na ziemi. Kim jesteśmy? Samoistnymi elementami przyrody czy dziećmi Bożymi, które są pod opieką Boga Ojca? Na te pytania musimy sami znaleźć odpowiedzi, poszukując własnej tożsamości, własnego Ja. Teraz zaś cieszmy się i radujmy, bo Pan Zmartwychwstał. Ten, który był martwy, żywym się nam objawił. To od nas zależy, czy po święcie wrócimy do codzienności, czy też – mając w pamięci to poświęcenie – zmienimy swoje życie, czekając powtórnego przyjścia Pana. Umocnijmy naszą wiarę w Chrystusa Zmartwychwstałego poprzez Miłość, aby na końcu naszej drogi poznać Pana, który na nas czeka. Chyba nie muszę przekonywać, że warto.
Jezu Chryste Zmartwychwstały, daj nam, prosimy, wiarę i miłość, aby nas doprowadziły do Boga, przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.
II NIEDZIELA WIELKANOCNA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
„Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.” (J 20,22-23)
NIE WIDZIEĆ, A WIERZYĆ
Wirtualne rozmowy, wirtualne konta, wirtualne pieniądze. Przekazy medialne z miejsc, w których nie byliśmy i nigdy nie będziemy. Historie, o których słyszymy, ale nie mamy możliwości ich sprawdzenia. Bodźce emocjonalne sprawiają, że wierzymy w to, co widzimy, słyszymy i czujemy.
Wiatr jest, czujemy go, ale czy go widzimy? Ogień istnieje, widzimy go, ale czy znamy jego smak? Ziemia, po której stąpamy, istnieje, bo ją wyczuwamy nogami, ale czy czujemy jej zapach i oddech? A jak to jest z naszą wiarą? Nie widzimy jej, nie czujemy, nie słyszymy, lecz ona jest, ale w nas, wewnątrz. Tę wiarę zaszczepił w nas Bóg poprzez chrzest, rodzice umacniali poprzez modlitwę, kościół pogłębia poprzez nauki i Eucharystię. A jeszcze mamy Pismo Święte i Tradycję. Zatem wiara istnieje w naszym sercu, umyśle i duszy, które nam przypominają o celu naszego życia, naszej drogi, naszego istnienia. Serce to nie tylko pompa, przetłaczająca krew, napędzającą nasz organizm, ale i nasze sumienie, które nam mówi, co dobre, a co złe. Umysł, który nie tylko pozwala nam uczyć się i pracować, ale również umożliwia zrozumienie prawd wiary i dostrzeganie tego, czego nie da się objąć wzrokiem. Dusza wreszcie, czyli ogniwo łączące nasze życie ziemskie z życiem, które nas czeka w przyszłości, to dar, który otrzymaliśmy od Boga, jako że zostaliśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Dzięki Bożemu Miłosierdziu mamy możliwość uczestniczyć podczas naszego życia w Misterium Narodzin i Życia, Śmierci i Zmartwychwstania, Zbawienia i Glorii naszego Pana, Jezusa Chrystusa. To Boże Miłosierdzie dało nam nie tylko wiarę, ale i Sakramenty, które przybliżają nas do Pana. Poprzez Spowiedź przepraszamy Boga i zyskujemy odpuszczenie grzechów, a poprzez Eucharystię uczestniczymy w Jego nieustannie uobecniającej się Ofierze. W dzisiejszej Ewangelii widzimy Tomasza zwanego Didymosem, który – aby się przekonać o Zmartwychwstaniu Jezusa – musi dotknąć Jego ran. Jezus pozwala mu na to, ale po chwili mówi o nas. Tak, o nas, to znaczy o tych którzy byli przed nami, o tych, którzy są teraz, o tych, którzy przyjdą po nas, o tych wszystkich, którzy nie widząc Jezusa wierzą w Boga. Mówiąc: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29) nazywa nas Błogosławionymi, czyli szczęśliwymi w wierze w Boga, bo żyjąc w czasie dalekim od tych wydarzeń wierzymy i jesteśmy przy Panu, przy Bogu. Jesteśmy?
Jezu Chryste Zmartwychwstały, pozwól nam wiarą zarażać tych, którzy nie widząc, nie potrafią uwierzyć, pozwól, aby nasza wiara prowadziła nas wszystkich do Boga, przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.
III NIEDZIELA WIELKANOCNA
„w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom.” (Łk 24,47)
BĄDŹCIE ŚWIADKAMI
Świadczyć, znaczy mówić prawdę, trwać przy prawdzie, a czasami być tą prawdą. Po ludzku mówiąc, nie kłamać, nie oszukiwać, postępować zgodnie z dekalogiem, kodeksami, nie tylko tymi, które są stworzone dla przestrzegania prawa, ale również obyczajowymi, honorowymi.
Mamy świadczyć o naszym życiu, o naszej wierze, mamy świadczyć o sobie, naszym środowisku. Jesteśmy na to gotowi? Czy nasze życie zawsze pozwala nam na tę prawdę? Chcielibyśmy żyć w spokoju, bez sięgania po środki przymusu, bez konieczności mówienia nieprawdy. Ale to nasze XXI-wieczne życie wręcz zmusza nas do – delikatnie mówiąc – omijania prawdy. Dokładnie tak samo wygląda omijanie prawdy w wierze. Przecież jesteśmy chrześcijanami, więc o co chodzi? Ano o naszą wiedzę w sprawach wiary, religii, zasad, które mamy stosować w życiu. A z tym nam już gorzej wychodzi. Znajomość Chrystusa nie polega tylko na wiedzy, że jest Bogiem – chociaż ostatnio i z tym niektórzy mają problemy – ale również wiedzy o tym, co On dla nas uczynił. Ile poświęcił ze swojego życia, byśmy mogli żyć wiarą. Czytania dzisiejsze nie tylko mówią o historii, o tych, których już nie ma tutaj, ale mówią bezpośrednio do nas słowami, które pozwalają nam uzmysłowić sobie, kim, po co oraz dla kogo jesteśmy. Co i jak mamy robić, by nie pozostał po nas jedynie proch, lecz byśmy na końcu naszego życia ziemskiego mogli powiedzieć jak Jan Paweł II „ idę do domu Ojca”. „Kto mówi: "Znam Go", a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy.” (1J 2,4). I właśnie o to chodzi, byśmy prawdziwie wyznawali i stosowali to, czym nas obdarzył Pan, czyli Jego przykazania. Wypełniając przykazania świadczymy, iż jesteśmy rodem Chrystusowym, świadczymy o Jego Zmartwychwstaniu, Jego miłości, o Zbawieniu, które przyszło przez Krzyż. Mamy też nieustannie poznawać to, co nam Bóg objawia, czego uczy i co daje. To nie tak dużo, biorąc pod uwagę, co w zamian otrzymujemy. Chyba warto dać trochę siebie, otrzymując w perspektywie tak dużo?
Jezu Chryste Zmartwychwstały, pozwól nam przez wiarę zrozumieć, jak wielka jest Twoja Miłość, Twoja Dobroć. Pozwól poprzez Twoje prawdy prowadzić tych, którzy nie wiedzą, jak kroczyć Twoją drogą do Ojca, przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.
|