B��g, wiara, prawo, pos��uga...
Uczciwość, miłosierdzie, dobroć, jakież to ważne przymioty. Ci którzy nas potem oceniają, wychwalają nas, chełpią się nami. Czy słusznie? Czy prawdziwie? Ileż to rzeczy robimy na pokaz, dla ludzi, aby się pokazać, zaprezentować, wręcz sprzedać. Ta nasza „uczciwość” wchodzi nam głęboko w krew, staje się dla nas sposobem życia, bycia, to nasz wizerunek. A wiara? Nawet tutaj w domu Boga, nie jesteśmy w stanie się oprzeć temu naszemu sposobowi postępowania, siadamy w ławkach, słuchamy Słowa Bożego, spoglądając na zegarek i czekając aż wreszcie to się skończy, bo przecież obiad czeka, o już Ojcze nasz, taaak a zapomniałam kupić margaryny... No wreszcie ogłoszenia , trzeba lecieć bo potem będzie kolejka, a zupa już na pewno kipi. Wychodzimy z Świątyni – domu Boga, z westchnieniem ulgi – bo „obowiązek raz na tydzień spełniony”, teraz możemy być znowu sobą. A właśnie o takich nas mówi pierwsze czytanie „Dlatego niech będzie przeklęty oszust, który mając w swej trzodzie samca, ślubuje [złożyć go na ofiarę], a potem składa Panu zwierzę skażone...”, tym zwierzęciem skażonym jest nasza postawa, pełna zakłamania, pełna obłudy. Wypowiadając słowa modlitw, psalmów, robimy to mechanicznie, wręcz komputerowo – bo nas tak nauczono, klepać regułki i mieć święty spokój i nie mieć grzechu. A serce? Adam Mickiewicz uczył nas żeby „mieć serce i patrzeć sercem”, ale wcześniej nasz Pan powiedział nam: „Jeśli nie usłuchacie i nie weźmiecie sobie do serca tego, iż macie oddawać cześć memu imieniu, mówi Pan Zastępów, to rzucę na was przekleństwo i przeklnę wasze błogosławieństwo, a przeklnę je dlatego, że sobie nic nie bierzecie do serca.” Przechodzimy obok znajomych i nieznajomych , temu odpowiem a ten mnie zdenerwował to mu się nie odkłonię, o idzie Pani Hermenegilda ( że też jej tak dali na imię), ot i całe nasze człowieczeństwo, prostackie bez serca, bez duszy a czyż „Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych przodków?” Ale nie martwmy się nie jesteśmy odosobnieni w poglądach i zwyczajach jak wyżej, już Święty Paweł zwracał na to uwagę w Listach do Tesaloniczan, nawróceni na chrześciaństwo poganie przekonani o rychło nadciągającym końcu świata, byli apatyczni do wszelkich przejawów życia codziennego a w szczególności do ekonomiczno – bytowego. Z niewłaściwą interpretacją zapowiedzi eschatologicznych łączyli niepokój o los umarłych oraz obawy związane z osobistym uczestnictwem w powtórnym przyjściu Chrystusa na sąd ostateczny – paruzji. Zdecydowanie nakazuje wiernym oddającym się życiu bezczynnemu zerwać z macierzyństwem. Zachęca ich do pracy i czujności w łączności z Bogiem. Szerzej niż w pierwszym rozwija naukę o paruzji podając poprzedzające znaki (apostazja, pojawienie się człowieka grzechu – Antychrysta). Kieruje jednak równocześnie pod adresem wiernych słowa pochwały i radości, iż wiara coraz bardziej wśród nich wzrasta, a miłość coraz więcej zespala ich z Chrystusem. W Ewangelii Chrystusa nas napomina abyśmy przez nasze działania nie stali się podobni do Faryzeuszy którzy: „Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.” Mówi nam też że skromność to cnota, a służba będzie wynagradzana. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Ciekawe to i trudne dzisiejsze czytania i Ewangelia, w zależności od interpretacji, każdy z nas wyciągnąć może dla siebie znane wnioski, ale jeśli nawet początkowo niesłuszne to i tak dobrze bo to oznaczać będzie że jednak coś do nas trafiło. Oby....
opr. P. B.
|